Krótka recenzja zakupionego dwa dni temu netbooka HP DM1 3220ew.
Podstawowe dane techniczne netbooka:
- matryca o rozmiarze 11.6″ typu glare, rozdzielczość 1366×768,
- procesor AMD E350 1,6 Mhz (dwurdzeniowy) + układ ATI
- 3 GB RAM
- dysk 500 GB, 7200 obr./min
- Windows 7 Home Premium 32 bit
Pierwsza rzecz, która przykuwa uwagę to klawiatura (wcześniej nie miałem klawiatury wyspowej). Piszę się na niej fenomenalnie, palce trafiają w odpowiednie klawisze od pierwszych chwil, a wiadomo jaką czasami katorgą jest pisanie na nowej klawiaturze. Bardzo udanym rozwiązaniem jest wprowadzenie innej polityki klawiszy F1-F12. Żeby z nich skorzystać należy wcisnąć FN+F{1-12}, a wciskając samo F{1-12} mamy od razu dostęp do funkcji charakterystycznych dla netbooka/notebooka. Miałem w rękach przez 15 minut AO 722 i klawiatura w Acerze jest znacznie słabiej wykonana i mniej intuicyjna. Touchpad ma swoje zalety tj. multitouch czyli gesty, ale jest zbyt … suchy. Jakoś wolę bardziej tłuste, mam wtedy większą dokładność.
O zaletach i wadach wyższej rozdzielczości nie będę pisał – kwestia gustu i słabego/dobrego wzroku. Mam ustawioną jasność ekranu na minimalną i elegancko mi się pracuje, ale jest to zasługa słabego podświetlenia matrycy w MSI GX620. Lustrzany ekran na razie mi nie przeszkadza, ale pewnie zacznie na przeszklonych korytarzach uczelni.
Kilka słów o wydajności. Jestem mile zaskoczony, chociaż kupując tego netbooka po cichu wymagałem lepszej wydajności od 10’ z C50. Środowisko programistyczne Eclipse z wieloma pluginami, Chrome z zakładkami działają bez zająknięcia. O baterii na razie nie będę się wypowiadał, ponieważ przepracowałem na niej zaledwie jeden cykl i to niepełny. Po naładowaniu, gdy spojrzałem na wskaźnik, system Windows pokazywał 7h 49 minut do rozładowania, ale wtedy miałem tylko włączonego Chrome’a z kilkoma zakładkami (podświetlenie minimalne, tryb oszczędności energii). Ładowanie baterii trwa krótko w porównaniu do laptopów, których używałem. Sama ładowarka jest mała, poręczna, można ją zmieścić do większej kieszeni od spodni.
Jedną z pierwszych czynności było zmniejszenie partycji Windowsa, aby zainstalować Archa. Cała instalacja przebiegła pomyślnie, lecz trochę się zdziwiłem, gdy po uruchomieniu systemu nie mogłem doszukać się WiFi. Niestety jest problem ze sterownikami Ralinka RT5390 i nawet na Ubuntu trzeba kombinować. Nie jest to może coś przeraźliwie trudnego, ale dla początkujących linuksowców może okazać się trochę zniechęcające.
Obudowa identyczna jak DM1-3110. Zawiasy stabilne, klawiatura nie ugina się, netbook robi się ciepły gdzieś po godzinie działania w okolicach wylotu powietrza, ale tylko na spodzie laptopa, reszta zostaje chłodna przez cały czas. Pokrywę netbooka zdobi elegancki, czarny wzór, ale to kwestia gustu. Głośniki są bardzo miłym zaskoczeniem. Ustawione na maksymalną głośność nie wydawały żadnych nieprzyjemnych dźwięków. Dodatkowo dźwięk jest czysty, głęboki (najbardziej przypomina mi dźwięk z Toshiby A300, która posiada głośniki H-K).
Na koniec zostawiłem to, co najbardziej mnie interesowało przed zakupem czyli hałas. Nie jest źle. Po aktualizacji BIOSu ustawieniu trybu cichego w HPSense jest całkiem nieźle, ale nie ma się co oszukiwać – jest głośniej niż w innych laptopach (wspominany MSI GX620, Samsung RC520, Lenovo 550 działają przy nim bezgłośnie). Jednak przeszkadzało mi to do czasu gdy tylko ‘oglądałem’ netbooka. Nie jest to jakieś brzęczenie, cykanie – to zwyczajny szum wentylatora i po pewnym czasie nasze ucho się do niego przyzwyczaja. Trudno mi ocenić wydajność w grach, bo raczej nie gram, ale są filmiki na youtubie, które najlepiej oddają ten element. Jestem świadomy, że recenzja po tak krótkim czasie użytkownia jest bardzo ograniczona, ale gdy tylko znajdę jakiś feler lub bajer zaaktualizuje swój wpis.